Jakbym była Smerfem Marudą, to napisałabym " nie cierpię piec ciast". Moje królestwo, to raczej gotowanie niż pieczenie ale raz na jakiś czas coś tam zmajstruje do kawusi.Tak też się stało na przyjazd mojej bratanicy do stolicy. Co by gówniarę ugościć należycie zgodnie z powiedzeniem " gość w dom - Bóg w dom", to dosłownie w 5 minut zorganizowałam sernika. Banalnie prosty, bez proszku do pieczenia, bez gniecenia ciasta, idealny nawet dla tych osób, co to mają dwie lewe ręce do wszystkiego. W ustach się rozpływa a w towarzystwie sosu malinowego poezja...
Składniki:
- 350 g herbatników
- 210 g masła ( tyle miałam, tyle dałam)
- 2 żółtka
- 200 g białej czekolady
- 2 łyżki spirytusu
- sok z połowy cytryny
- 200 g mascarpone
- 250 g twarogu
- 4 jajka
Sos malinowy:
- 150 g malin
- 1 łyżka cukru
- 50 ml czerwonego wina
Sposób przyrządzenia:
- Herbatniki pokruszyć a następnie zmielić blenderem. Masło rozpuścić, połączyć z rozgniecionymi ciastkami, dodać 2 żółtka.Powstałą masą wyłożyć dno i boki tortownicy (26 cm)
- Czekoladę rozpuścić w rondelku, dodać alkohol, sok oraz skórkę z cytryny. Oba sery chwilę miksować aż się połączą ze sobą. Dodać żółtka i uprzednio ubite białka oraz lekko wystudzoną czekoladę. Miksować ok. 3-4 min.
- Masę wlać do przygotowanej z ciastkami tortownicy, piec w nagrzanym piekarniku w 160 stopniach ok. 40 min.
- Maliny, cukier, wino zagotować w rondelku. Rozgnieść widelcem i dusić chwilę. Można użyć blendera do bardziej płynnej konsystencji lub przecedzić przez sito ale ja tego nie robiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz