Kulinarnych podróży czas start! Raz na jakiś czas będę Wam podrzucała pomysły, co można upichcić samemu w domu, czego zasmakowaliśmy podczas naszych wyjazdów turystycznych lub firmowych. Nie będę ukrywać, że jedzenie jest dla mnie najważniejszą częścią podróżowania, takie małe " sacrum". Niestety mój żołądek, jest kapryśny, a do tego choroba lokomocyjna, więc niekiedy nie bywa łatwo.Jednak czasami przechytrzę naturę i patent mam taki, że pierwszego dnia wycieczki, kiedy wiem, że nie będę poruszać się środkami lokomocji, to jem wszystko a w kolejnych dniach post do końca wyjazdu :-) No ale skupy się na kuchni węgierskiej, bo dzisiaj chciałam się z Wami tym właśnie podzielić. Na Węgrzech s trefie kulinarnej mnóstwo jest ciekawych smaków, kolorów i zapachów. Wiadomo, na pierwszym miejscu gulasz węgierski. Jest trochę inny niż u nas, na pewno bardziej pikantny i czerwony od dodawanej dużej ilości papryki. Dobrą wiadomością jest, to że pasta paprykowa jest podawana osobno i można sobie wg własnych kubków smakowych doprawić każdą potrawę. Złą wiadomością, bynajmniej dla mnie był fakt, że ten gulasz nie jest podawany z plackami, tylko jako zupa. Bardzo byłam zdziwiona i zasmucona z tego faktu. W Budapeszcie byłam już klika dobrych lat temu, gdzie nie była jeszcze promowana kuchnia wegetariańska,więc na gulasz tylko popatrzyłam, bo składa się on z bardzo dużej ilości mięsa. Teraz podobno już się to zmieniło i z łatwością zamówimy taki gulasz w wersji wegetariańskiej. Kolejnym przysmakiem kuchni węgierskiej jest zupa o śmiesznej nazwie Hulaszka, na którą składa się mięso z karpia, suma i oczywiście papryki i pomidorów. Warto też wspomnieć, że na Węgrzech produkuje się pasztety z gęsich wątróbek, są one bardzo popularne i miłośnicy jedzenia kupują je nawet jako prezenty. Nie sposób wymienić wszystkich potraw w jednym poście, tym bardziej, że dzisiaj chciałabym Wam podać przepis na moją ukochaną potrawę kuchni węgierskiej, którą bez wątpienia zaliczymy do "street food" a jest to langosz. Od razu po wyjściu z autobusu na każdym rogu stoją chłopki z rozstawionymi patelniami i przygotowują na miejscu langosza. W każdej części miasta można kupić tego placka, czy to od wyżej wspomnianego chłopka, czy to z foodtrocka, jak i również w każdej restauracji. Langosze, to nic innego jak placki drożdżowe z domieszka gotowanych ziemniaków, smażone w głębokim oleju. Miliom kalorii :-) Podawany jest na różne sposoby, ale najbardziej popularną wersją są posmarowane kwaśną śmietaną a na to starty, żółty ser. Rewelacja!!! Jest to mój ulubiony fast food bez wątpienia. Dzisiaj przygotowałam dla Was przepis jak zrobić langosza w warunkach domowych, w filmiku są pomniejszone porcje, natomiast przepis jest na 4 pokaźne placki.
Składniki:
- 450 g mąki + do podsypania
- 2 duże ugotowane ziemniaki
- 2 łyżki cukru
- 20-30 dag drożdży świeżych
- 200 ml mleka ( + opcjonalnie 100 ml, gdyby ciasto było za gęste)
- łyżeczka soli
- olej do smażenia
Sposób przyrządzenie:
- Do małej miseczki wlewamy pogrzane mleko, pokruszone drożdże, cukier. Mieszamy, odstawiamy w ciepłe miejsce na 10 min .
- W dużej misce mieszamy mąkę z solą, dodajemy zaczyn drożdżowy, mieszamy.
- Następnie do ciasta dodajemy zgniecione widelcem lub przepuszczone przez praskę ziemniaki.
- Wszystko dokładnie mieszamy,ciasto ma być sprężyste i z łatwością odchodzić od ręki.
- W razie konieczności dodać mąki więcej lub mleka.Uzyskana konsystencja zależy jak bardzo mączne są ziemniaki.
- Tak wyrobione ciasto, przykrywamy ściereczką kuchenną i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę do wyrośnięcia.
- Po tym czasie dzielimy ciasto na 4 części ( kulki), każdą z nich rozwałkowujemy na małe placki.
- Każdy placek smażymy w rozgrzanym głębokim oleju, z każdej strony na złoty kolor ( jak pączki).
- Podawać można różnymi sosami, z masłem czosnkowym lub tradycyjnie, z kwaśną smietaną i tartym żółtym serem.
Smacznego !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz